Budowa urządzenia nie pozostawia prawie nic do życzenia. Nowoczesny design połączono z kompaktowymi wymiarami, tworząc w ten sposób miłe dla oka i jednocześnie poręczne zestawienie. Użyte materiały są dość wysokiej jakości. Prawie, ponieważ całe obudowa serwera wykonana jest z plastiku, który na tle metalowych obudów konkurencji wygląda tanio. Elementem budzącym kontrowersje jest błyszcząca pokrywa zasłaniająca dyski twarde, która jest podatna na zarysowania, a sposób jej montażu jest karygodny. Cieszy bardzo cichy układ chłodzenia oparty na dwóch wolnoobrotowych wentylatorach.
Synology DS412+ posiada dwa porty Gigabit LAN, jeden eSATA oraz dwa USB 3.0 oraz dwa USB 2.0 i nieco szkoda, że jeden z portów USB 2.0 został umieszczony z przodu obudowy, gdzie łatwo dostępne USB 3.0 byłby lepszym rozwiązaniem.
W środku obudowy producent umieścił 1 GB pamięci RAM oraz procesor z serii Intel Atom. Tandem ten pozwala na uzyskanie znakomitych wartości transferu danych. Jedynie w przypadku pracy z zaszyfrowanymi folderami lub wolumenami wydajność spada, ale nawet wtedy zastosowany dwurdzeniowy Atom @2,13 GHz radzi sobie w miarę przyzwoicie.
DS412+ pracuje pod kontrolą systemu Disk Station Manager w wersji 5.0. Oprogramowanie to jest jednym z najlepszych rozwiązań na rynku, choć warto wspomnieć, że konkurencja szybko nadrabia braki. Bohater recenzji pod kontrolą najnowszego DSM pracuje bez zarzutu.
Za propozycję Synology bez dysków trzeba zapłacić ok. 2300 zł. Cena jest dość wysoka jak na potrzeby i możliwości przeciętnego domownika, ale dość atrakcyjna jako rozwiązanie przeznaczone na potrzeby małej firmy. Kilkudyskowe serwery plików konsekwentnie uważamy za produkty niezwykle ciekawe, ale wciąż nieco za drogie.
Szybkość transferu: (9/10)
Wydajność: (8/10)
Oprogramowanie: (10/10)
Wyposażenie: (7/10)
Funkcjonalność: (9/10)
Cena: (7/10)
Ocena ogólna: (9/10)
Ten artykuł nie był jeszcze komentowany. Bądź pierwszy - dodaj swoją opinię.