LenovoEMC px2-300d - recenzja serwera NAS
Pierwsze wrażenie - budowa i wygląd
Serwer px2-300d jest dostarczany w dość sporym tekturowym opakowaniu. Wielkość pudełka może stanowić problem dla osób,
które zechcą je zachować – zajmuje znacznie więcej miejsca niż sam dysk sieciowy. Z drugiej strony dzięki temu wewnątrz
znalazło się też miejsce dla solidnych styropianowych wkładek, które skutecznie chronią urządzenie przy transporcie.
Jest to szczególnie ważne w przypadku zakupu wersji z preinstalowanymi dyskami twardymi, jako że HDD są stosunkowo
podatne na uszkodzenia mechaniczne.
W pudełku - poza samym dyskiem sieciowym - znajdziemy drugie tekturowe opakowanie, w którym zostały umieszczone:
zasilacz, kabelki zasilające, kabelek LAN, dwa kluczyki oraz pakiet książeczek (instrukcja obsługi, drukowana umowa
licencyjna itp). W zestawie nie ma płyty instalacyjnej – oprogramowanie jest preinstalowane na serwerze i nie zachodzi
konieczność instalowania czegokolwiek na komputerze.
Zastosowanie zewnętrznego zasilacza to dobre rozwiązanie, pozwalające zredukować do niezbędnego minimum ilość ciepła
generowanego we wnętrzu obudowy serwera plików, a to z kolei przekłada się na bardziej cichą pracę urządzenia (wentylator
pracuje na wolnych obrotach).
Producent nieco dziwnie podszedł do kwestii dołączonego do zestawu okablowania. W kartonie znajdziemy aż cztery kabelki
gniazdo AC - zasilacz – z wtyczką standardową, "brytyjską", ale też typu L i M. Może te przewody nie należą do bardzo
drogich, ale poza pierwszym będą one użytkownikowi w Polsce zupełnie nieprzydatne. Zabrakło natomiast w zestawie drugiego
kabelka LAN, który wielu użytkownikom przydałby się z pewnością o wiele bardziej niż egzotyczne wtyczki.
Należy pochwalić solidność obudowy. Urządzenie jest – w dobrym tego słowa znaczeniu – masywne, zbudowane z grubej,
niepodatnej na uszkodzenia mechaniczne czy odkształcenia blachy, a jego poszczególne elementy są dobrze spasowane.
Nieczęsto spotykanym, a przydatnym rozwiązaniem obecnym w propozycji LenovoEMC jest klapka zamykająca dostęp do dysków twardych.
NAS można dzięki temu ustawić w miejscu publicznym: przed kradzieżą w całości może go chronić mechanizm Kensington Lock,
natomiast przed amatorami samych nośników danych właśnie wspomniana klapka, zamykana na kluczyk. W niektórych produktach
konkurencji na kluczyk zamykana jest osobno każda zatoka HDD, wydaje się jednak że pojedynczy zamek dla wszystkich HDD jest
wygodniejszy, szczególnie w przypadku modeli czterozatokowych, jeśli zechcemy wyjąć naraz wszystkie nośniki.
Na przednim panelu znalazło się miejsce na jeden port IO, którym jest port USB 3.0. Wyprowadzenie złącza w dostępnym
miejscu służy ergonomii konstrukcji.
Z przodu obudowy znalazł się też ekran LCD, który niestety nie należy do szczególnie wygodnych – jest czytelny
tylko wtedy, gdy patrzymy na niego z przodu. Jeszcze jednym elementem, który może nieco przeszkadzać niektórym
użytkownikom są diody LED sygnalizujące stan urządzenia. Standardowo są one bardzo jasne i szczególnie w nocy mogą
razić (dosłownie i w przenośni). Oprogramowanie LenovoEMC daje co prawda możliwość regulacji jasności, ale ustawienia
są tylko trzy i w dodatku sparowane z podświetleniem ekranu LCD. Zmiana intensywności podświetlenia na minimalną
pomaga diodom, jednak zmniejsza czytelność wyświetlacza.
Z tyłu obudowy znajdujemy dwa gigabitowe porty LAN, dwa USB 2.0, a także wyjście wideo, pozwalające na podłączenie monitora do urządzenia i sterowanie funkcjami serwera bez pośrednictwa komputera. I tu niespodzianka – producent zdecydował się na zastosowanie złącza D-Sub, a nie nowoczesnego HDMI, goszczącego w większości dostępnych na rynku modeli. Czy to dobre posunięcie? Jak najbardziej. Do dysku sieciowego zwykle nie podłącza się wyświetlacza, a jeśli już to jakiś stary, nieużywany już w komputerze – a wiele osób posiada jeszcze w domu kurzące się gdzieś w piwnicach czy na strychach monitory CRT. Jeśli zaś ktoś zechce podłączyć LCD, to one wciąż zwykle posiadają, obok DVI i HDMI, również wejście VGA.
Niewielkie rozmiary umieszczonego z tyłu wentylatora rodzą obawy, że podczas pracy będzie on mocno hałasował.
Nic bardziej mylnego – szum pracujących łopatek, obracających się zwykle z prędkością ok. 2 000 RPM, da się co
prawda usłyszeć, ale nie jest on ani głośny ani irytująco wysoki.
Ten artykuł nie był jeszcze komentowany. Bądź pierwszy - dodaj swoją opinię.
Zobacz testy podobnych urządzeń